To moja pierwsza książka z popularnej już serii Zrozum Wydawnictwa Poznańskiego. „Astrohaj” to bardzo przyjemna pozycja, omawiająca wybrane zagadnienia na temat kosmosu. Jeśli ktoś nie miał styczności z tą tematyką, to ten tytuł jest dość dobry na początek kosmicznej przygody, choć niezmiennie na początek polecam książki autorstwa Neil’a de Grasse Tyson’a (w Polsce ukazało się ich kilka, bodajże 7 – zwróćcie uwagę na „Astrofizykę dla zabieganych”). Wyjadaczom w temacie też może się spodobać, ale o tym za chwilę.
Niski próg wejścia
Książka powstała na bazie audycji radiowej, jest więc niesamowicie przystępna dla wszystkich odbiorców. Lekki styl autora pozwala na płynne chłonięcie konkretnych treści, a przedstawione zagadnienia są opisywane dość dokładnie, ale nadal w prosty sposób, bez zbędnych (w takiej publikacji) detali. Momentami bywa zabawnie. Rozdziały są odpowiedniej długości: idealne, żeby utrzymać poziom wysokiego skupienia podczas czytania, a przy tym dobrze zrozumieć dany temat, bez zbytniego zagłębiania się w szczegóły. Wybrane wątki są naprawdę fajne i bardzo zróżnicowane. Moim zdaniem jest to trafiona pozycja dla nowych i starych fanów kosmosu – jest trochę prostych rzeczy o ruchu Ziemi, ale też bardziej zaawansowanych, np. o soczewkowaniu grawitacyjnym. Szczególnie podobały mi się rozdziały o Marsie, szalony jest też rozdział o życiu pozaziemskim (tu akurat nie ze wszystkim się zgadzam, ale wciąż jest to ciekawa perspektywa). Autor pracuje w Australii i stamtąd też jest część odniesień w niektórych wątkach, natomiast to zupełnie nie przeszkadza, bo kosmos jest przecież wszędzie. W treści pojawia się sporo osób – naukowców i naukowczyń, którzy mieli wpływ na część odkryć, ale są też historie ludzi niezajmujących się tym zawodowo. Ciekawie!
Nowe informacje zawsze na plus
Poza tym super, że czytamy o niedawnych odkryciach, które mogliśmy sami śledzić w mediach (książka była pisana w 2019 roku). To piszę szczególnie z myślą o osobach interesujących się astronomią od dłuższego czasu. Pierwsze zdjęcie cienia czarnej dziury czy początkowe starty Falconów, to wszystko w tej książce się pojawia. Fajnie czytać o takich nowościach, pamiętając swoje podekscytowanie z tamtych chwil. Jeśli jesteście w temacie od dawna, to ta książka może być zbyt prosta. Ja większość tematów znałam, ale mi się po prostu podobała.
Książka ma 246 stron, czcionka jest nieco mniejsza, niż się spodziewałam. Na środku jest też sekcja ze zdjęciami. Całość prezentuje się całkiem ładnie. Seria Zrozum ma charakterystyczne graficzne okładki, które zapadają w pamięć. Z treści, to trochę nie dowierzam, że w metrze sześciennym zmieści się 15 osób, jak twierdzi autor. To chyba dzieci. Przy dwóch zdjęciach też opisy są odwrotnie, ale to pewnie chochlik drukarski. Podsumowując, jest to naprawdę fajna pozycja dla początkujących. Bardziej zaawansowanym radzę się zastanowić, czy chcą czytać o tematach, które dobrze znają, na rzecz tego, aby co jakiś czas znaleźć coś nowego dla nich w treści.
W lipcu na blogu będą się pojawiały tylko kosmiczne książki. Jak co roku, trzeci już raz, biorę udział w akcji „kosmiczny lipiec”, organizowanej przez Dianę z bloga Bardziej Lubię Książki. Diana ma też Instagram o tej samej nazwie i to raczej tam znajdziecie większą część tego wydarzenia.
Astrohaj. Jak dotknąć kosmicznego pyłu? Fred Watson. 2021. Wydawnictwo Poznańskie. ISBN 9788366517363
Dodaj komentarz