Miałam dobre chęci, bo Horyzont kusił mnie od samego początku. Opis książki jest bardzo zachęcający, taki właśnie do poszerzenia horyzontów i wyjścia ze swojej czytelniczej strefy komfortu. Jednak przeczytałam zaledwie jedną trzecią treści i więcej nie chcę, choć absolutnie nie oceniam jej negatywnie. Dlaczego tak wyszło?
Autor, którego nie można się nachwalić
Wszyscy mówią, że Barry Lopez ma świetne pióro. Że inspiruje i porusza. Okładka mówi tak:
Barry Lopez – okrzyknięty jednym z największych myślicieli Ameryki – w swojej wizjonerskiej, a zarazem niezwykle osobistej książce oprowadza po sześciu regionach świata: zachodnim Oregonie i dalekiej Arktyce, Galapagos i kenijskiej pustyni, Zatoce Botanicznej w Australii i lodowych szelfach Antarktydy.
Podczas tych podróży bada długą historię ludzkich eksploracji, między innymi prehistorycznych ludów, które wędrowały po wyspie Skraeling w północnej Kanadzie, oraz opowiada o kolonialistach, którzy splądrowali Afrykę Środkową, o Angliku epoki oświecenia, który żeglował po Pacyfiku, o emisariuszu rdzennych Amerykanów, który trafił do odizolowanej Japonii, i dzisiejszych ekoturystach w tropikach.
Podczas podróży i poprzez przyjaźnie, które nawiązywał po drodze – z naukowcami, archeologami, artystami i lokalnymi mieszkańcami – Lopez szuka sensu i celu w szwankującym świecie.
No i rzeczywiście tak jest, kunszt autora jest niesamowity. Natomiast ja poddałam się i nie chcę kończyć tej książki, choć na pewno treść jest wartościowa. Uważam, że nie mam takiej wrażliwości, żeby w pełni zachwycić się jej zawartością.
Co znajduje się w książce?
Absolutnie wszystko. Historia, wojny, ludobójstwo, technologia, tematy społeczne. Czasem przyroda. I właśnie to czasem to dla mnie zbyt mało, żeby przejść przez tak trudną lekturę. Ale jak już wątek przyrodniczy się trafi, to jest naprawdę piękny i mocny.
Przemysł leśny lubi powtarzać, że na terenach wycinki przywrócono życie, poddano je rekultywacji albo zasadzono nowe drzewa, ale to niewłaściwe słowa. Trafniej byłoby powiedzieć, że ziemia została przeznaczona pod uprawę, ponieważ sadzi się na niej drzewa jednego gatunku.
Poza tym w treści jest bardzo dużo etyki i rozważań dotyczących moralności. Bywa smutno. Przy takim rozłożeniu tematów i krótkiej lekturze może dałabym radę. Natomiast Horyzont ma prawie 600 stron, na Legimi (gdzie czytałam) – ponad 900! Proporcja treści jest przytłaczająca.
Pierwsze wrażenie
Początek mi się niesamowicie dłużył, bo jest opisany z dziwacznej perspektywy trzeciej osoby. Na szczęście potem to mija i autor przechodzi do pierwszoosobowej narracji.
Trudno mi czytać takie książki, bo po literaturę piękną sięgam raczej sporadycznie i w większości książek się nie odnajduję. Roboczo powiem, że Horyzont to literatura podróżniczo-piękna, bo ten styl trudno mi przypisać do innej kategorii. Jest dla mnie niezrozumiały, a książka mocno przypominała mi Chrapiącego ptaka Bernda Heinricha, przez którego też nie przeszłam lekko. W książce Lopeza wydarzenia nie są ustawione chronologicznie, co dodaje jej jeszcze więcej przewrotności, a dla mnie trudności.
Dla kogo jest Horyzont?
Na pewno dla osób wrażliwych na otaczający świat, zaciekawionych rolą ludzi i ich wpływie na jego losy. Zainteresowanych problemami społecznymi i aspektem kulturowym, zanikaniem tradycji. Pamięcią o dawnych czasach i ich bohaterach.
Spróbowałam – i to się liczy. Żałuję, że nie przeczytam całej książki, ale jest dla mnie zbyt męcząca. Niestety, czasem trzeba odpuścić mimo najszczerszych chęci. Za to jestem ciekawa czy komuś z Was udało się ją przeczytać i jaka jest Wasza opinia na jej temat. Dajcie znać w komentarzu!
Horyzont. Barry Lopez. 2023. Wydawnictwo Marginesy. ISBN 9788367510226.
[Jeśli kupisz książkę z listy, nie ponosisz dodatkowych kosztów, a ja dostaję prowizję :)]
Dodaj komentarz