Księga zwierząt niemalże niemożliwych to, jak na zawartość przystało, nietypowa książka. Oryginalności oczywiście dodają jej bohaterowie, ale też forma, którą rzadko spotykam w książkach przyrodniczych. Otóż jest to w moim odczuciu zbiór esejów, dla których wstępem jest dany gatunek zwierzęcia, a potem autor odlatuje w przestrzeń i duma na różnorakie tematy, czasami tylko luźno z tym gatunkiem związane. I to wcale nie jest złe!
Niestety, w tym momencie książka dostępna jest już tylko w formacie elektronicznym (np. na Legimi). Ale może znajdziecie używany egzemplarz?
Dla cierpliwych
Caspar Henderson jest pisarzem i dziennikarzem zajmującym się tematami naukowymi i prawami człowieka. Może stąd ta filozofia, choć autor lojalnie we wstępie ostrzega:
[…] niektóre analogie i dygresje mają niewiele wspólnego z omawianymi zwierzętami. Jest to jednak świadomy zabieg mający na celu wykorzystanie zwierząt do przeprowadzenia procesu myślowego, którego głównym przedmiotem niekoniecznie muszą być one same.
Książka jest dość długa i rozbudowana, szczególnie w postaci e-booka. Przyznaję się – tylko zajrzałam do przypisów. Jest ich ponad 200, a czytając na Legimi trzeba się do nich ciągle przeklikiwać i wracać na czytaną stronę. Nie znoszę tej formy!
Rzadko opisywane gatunki
Księga zwierząt niemalże niemożliwych to bestiariusz XXI wieku. Autor generalnie opisuje mało popularne stworzenia, takie jak korona cierniowa, ustonogi czy rekin chochlik, choć pojawiają się też makaki. Ich ciekawe przystosowania są punktem wyjścia dla szerszych rozważań filozoficznych, np. autor używa gorgonii jako odniesienia dla geometrycznych form organizmów. Przyznam szczerze, że nie jest to mój ulubiony styl, ale książkę czyta się całkiem przyjemnie. Rozdziały nie są długie, co jest dość istotną zaletą – długie wywody filozoficzne mogłyby uśpić pewnie połowę czytelników.
Dla Paracelsusa i innych europejskich alchemików salamandra była „żywiołakiem ognia” – esencją jednej z czterech podstawowych substancji tworzących Wszechświat – który może przyjść za pomocą adeptowi alchemii, gdy ten go przywoła.
Książka była naprawdę ładnie wydana, przy okazji zwróćcie uwagę na wydanie papierowe – naprawdę przypomina stare bestiariusze! W e-booku oczywiście widziałam tylko obrazki i zdjęcia, ale w internecie można podejrzeć całość. Sporo osób narzeka na zbyt małą czcionkę.
Księga zwierząt niemalże niemożliwych
Książkę biologicznie potraktowałam z przymrużeniem oka, ze względu na jej długość i mnogość ciekawostek o zwierzętach, przy których znacznie lepiej sprawdziłaby się forma bezpośrednich przypisów jak w ostatnio omawianej Bez granic. Zaznaczyłam sobie jakieś nieścisłości, ale jest ich za dużo, aby je tutaj przytaczać. Nie jest to zła książka, ale potraktowałabym ją raczej luźno. Rozbawiły mnie za to źle odmienione w polskim tłumaczeniu sifaki.
Jeśli lubicie taką formę, to w 2019 roku ukazała się też inna książka autora, podobno kontynuacja tejże: Nowa mapa cudów. Podróż w poszukiwaniu rzeczy niepojętych. Z tego co widzę, też jest aktualnie niedostępna, ale może wydawnictwo za jakiś czas wznowi druk?
Nowe wydanie?
Księga zwierząt niemalże niemożliwych to bardzo ciekawy twór – szkoda, że dopiero teraz zwróciłam na nią uwagę. Z drugiej strony niedostępność tytułu po pięciu latach od wydania zaskakuje. Ale jest nadzieja! Moja ukochana Interstellar i nauka też była białym krukiem, a w zeszłym roku wydawnictwo wznowiło nakład i ponownie się ukazała. Może w tym wypadku też tak będzie?
Dodaj komentarz