Tak często piszę o błędnym używaniu słowa robak w książkach, ale nigdy tego bardziej nie wyjaśniłam. Na Instagramie mam przypiętą relację na ten temat, a teraz postaram się rozszerzyć to zagadnienie bardziej na blogu. Jak zwykle nadmienię, że nie chcę nikogo gonić z bacikiem za mówienie robak. To po prostu kolejny temat do dyskusji. A robaki w książkach pojawiają się zdecydowanie zbyt często! 😉
Czemu się tak czepiam? Bo systematyka to fajna dyscyplina nauki, która porządkuje naszą wiedzę, a robak pojawia się zdecydowanie zbyt często w książkach „naukowych”. No i na studiach mocno tego pilnowali…
Definicja
Otóż Słownik Języka Polskiego podaje:
Robak
1. w zoologii: przestarzałe określenie pasożytniczych bezkręgowców o wydłużonym ciele;
2. potocznie: dżdżownica, gąsienica, larwa lub owad;
3. w medycynie: część mózgowia;
4. w informatyce: szkodliwe, samoreplikujące się oprogramowanie
Podobne definicje znajdziecie w innych słownikach. Co ciekawe, po staropolsku robak oznaczał dosłownie każde zwierzę pełzające, nawet węże. Jest to zbliżone do angielskiej definicji słowa, ale o tym później.
To wyjaśnienie jest jak najbardziej okej. Język potoczny jest po to, żeby ułatwiać nam codzienną komunikację; mi też zdarza się użyć tego słowa w takim kontekście (ojej, jaki ładny robaczek! – powiedziała na widok maleńkiej złotolitki lśniącobrzuchej, historia prawdziwa). Nie bądźmy językowymi purystami.
ALE w książkach popularnonaukowych, po które sięgamy, żeby się czegoś dowiedzieć, takie coś nie powinno mieć miejsca. Język potoczny ma nam ułatwić przyswojenie tematu – tak, ale przekazanie błędnej informacji to już zupełnie inna sprawa i jest po prostu słabe. Sięgając po książkę, chcę poprawności, zgodnej z aktualnym stanem wiedzy.
Przykładowo, pani Halinka chce się czegoś dowiedzieć o owadach goszczących w jej ogródku. W książce przyrodniczej pojawiają się same „robaki”. Pani Halinka cieszy się, że przeczytała mądrą książkę i mówi o robakach ze swojej rabatki koleżankom z osiedla. Wszystkie panie cieszą się, że mają pożyteczne robaki. Zaraz, co?!
To o co chodzi z tymi robakami?
Otóż w systematyce na robaki kiedyś składały się robaki płaskie i obłe (czyli głównie pasożyty wewnętrzne, np. tasiemce), wstężnice (głównie morskie stworzenia) czy nawet pierścienice (jak dżdżownica!). Taka ogólna nazwa obecnie wyszła z użytku, bo taksonomia cały czas ulega zmianom. Nazewnictwo jest w ciągłym ruchu.
Dzisiaj uczy się, że robaki to właściwie tylko płazińce i obleńce (czyli wcześniej robaki płaskie i obłe, np. motylice i nicienie). Nawet samo słowo robak w oficjalnej taksonomii wyszło z użytku.
Wszystko się rozchodzi o ten angielski…
W tłumaczeniach jest trudniej, bo w języku angielskim używa się kilku określeń. Oni też mają robaki w książkach. Króluje słowo „bugs” i jest ono również używane potocznie. Możecie je znać na przykład z popularnego programu Upiorne robale (Monster Bug Wars!). Zasadniczo staje się ono coraz częściej używane, aby przyciągnąć odbiorców spoza naukowego kręgu.
W anglojęzycznych książkach możemy napotkać się z trzema głównymi określeniami.
- Worms – są to robaki (np. tasiemce, przywry, glisty). W języku angielskim wyraz „worm” odnosi się bardziej do kształtu, więc możemy spotkać więcej zwierząt z takim określeniem. Dlatego polskie worms, to będą tylko pasożyty wewnętrzne, a angielskie worms będzie oznaczało mnóstwo innych stworzeń. Wiele owadów ma w angielskiej nazwie wyraz worm (np. silkworm – jedwabnik, który przecież jest motylem! Tutaj chodzi o potoczne nazywanie robakokształtnych larw owadów wykorzystywanych do produkcji jedwabiu). Kolejnym przykładem jest padalec (jaszczurka!), który nosi nazwę slow worm. Tunel czasoprzestrzenny to również wormhole. Zaś popularna gra Worms to gra o dżdżownicach. Nie ma lekko!
I tak w książce medycznej worms będzie z reguły oznaczać pasożyty, a w książce przyrodniczej najpewniej będzie chodziło o dżdżownice oraz larwy owadów.
- Bugs – odnosi się do rzędu Hemiptera, czyli pluskwiaków. Ich popularnym przedstawicielem jest na przykład kowal bezskrzydły, tzw. tramwajarz, licznie spotykany czerwono-czarny owad. To słowo pełni też w mowie potocznej funkcję jak nasze „robaki” i autorzy książek często w takim kontekście go używają. Bugs w książkach to raczej owady, choć trzeba tutaj uważać – niektórzy autorzy potrafią użyć słowa bugs w kontekście skorpionów czy pająków.
- Insects – insekty, owady z sześcioma odnóżami, czyli np. pszczoły, mrówki czy motyle. Choć w języku polskim insekty to bardziej owady pasożytnicze, jak osy. W tłumaczeniach książek raczej będą to owady.
Kto je robaki w książkach?
Świadomie prawie nikt, w tłumaczeniach prawie wszyscy.
Tu ptaszek szuka robaka, tam robak usiadł na ramieniu. Tymczasem cykle życiowe pasożytów są bardzo zróżnicowane. Zasadniczo można powiedzieć, że większości kręgowców zdarza się zjeść robaka, bo jaja lub larwy pasożytów są zjadane wraz z pożywieniem, a w przypadku ludzi również przenoszone przez zwierzęta domowe. Myjecie owoce? 😉
To jak tłumaczyć?
W biologii nic nie jest jednoznaczne i proste, a zdecydowana większość zwierząt ma bardzo bogatą w różne taksony dietę, więc ciężko tu nie uogólniać.
Nie będziemy przecież w książkach wymieniać wszystkich grup zwierząt tylko po to, żeby było poprawnie. Wszystko zależy od kontekstu.
Jeśli czytamy książkę o kretach, to powinny się tam znaleźć bezkręgowce – bo kret je zarówno dżdżownice (czyli pierścienice), jak i pędraki (larwy chrząszczy – owadów). Natomiast czytając książkę o karliku malutkim, powiemy o owadach (które ten nietoperz łapie w locie).
Bardziej złożony przykład tłumaczenia
Tłumaczymy książkę o rudziku. Dieta tego ptaszka obejmuje owady, pająki, dżdżownice oraz ślimaki, czyli kilka taksonów! W oryginale autor napisał ‘worms and bugs’. Czy możemy napisać, że rudzik je po prostu robaki? Wszystko można, ale nie wszystko warto. 😉
Najłatwiej byłoby to ująć w termin bezkręgowce, bo obejmuje on wszystko to, co nas w tym przykładzie interesuje i więcej – od gąbek, przez robaki, dżdżownice, kraby i pająki, po owady i ślimaki.
Jeśli chcemy być bardziej precyzyjni, to trzeba coś poświęcić. Termin stawonogi w tym podziale to jedynie kraby, pająki i owady, co ogranicza trochę niepotrzebne elementy zestawu, ale odejmuje z zestawienia diety rudzika ważne dżdżownice i ślimaki. Insekty to tylko owady, zatem znacznie zubożymy dietę ptaka. W prawidłowym tłumaczeniu na przykładzie rudzika ‘worms and bugs’ oznaczałoby więc dżdżownice, owady i ich larwy.
Dobrym przykładem tłumaczenia jest książka Rozmowy zwierząt Francesci Buoninconti przełożona z języka włoskiego przez Joannę Ganobis. Oto cytat:
Dzięcioły żywią się głównie larwami, mrówkami, pająkami, drewnojadami (owadami zjadającymi drewno), a także dżdżownicami.
Wymienione jest właściwie wszystko i chyba nie ma tragedii, co? Moim zdaniem wyszło bardzo dobrze.
Po co się tak męczyć?
Z perspektywy czytelnika wyszczególnianie wszystkiego dokładnie jest zupełnie nieciekawe. Takiej osobie raczej trudno będzie przyswoić systematykę i moim zdaniem lektura by na tym bardzo ucierpiała. Mówiąc krótko – jest to zbędne. Książki popularnonaukowe mają być przyjemne dla Kowalskiej i Nowaka, dlatego nie są tylko naukowe. W przypadku książek najłatwiej byłoby to wszystko ująć w jakiś ogólny termin.
Jak widać, problem jest dość złożony, a zastępczego słowa tak naprawdę nie ma. Robaki w książkach są wszędzie. Właściwie jedyną alternatywą włączającą wszystkie grupy jest bezkręgowiec albo wymienianie odpowiednich taksonów po kolei. Skoro robak został wyrzucony nawet z naukowego nazewnictwa, byłoby fair nieużywanie tego słowa również w książce o pasożytach. A może przez to, że nawet naukowcy używają języka potocznego, żeby odczarować naukę i dotrzeć do większego grona odbiorców, to nie ma sensu drążyć tematu?
Warto nadmienić, że język cały czas ewoluuje i robak może rzeczywiście przestanie być tak ścigany przez nowe pokolenie biologów. Przydałoby się jakieś oficjalne stanowisko Polskiej Akademii Nauk co do potocznej definicji tego słowa, żeby ukoić wszystkich rozdartych lub zaniepokojonych odnośnie jego używania. Mnie by to na pewno pomogło!
Dajcie znać, co myślicie. Czy warto szaleć tak, czepiać się wszystkiego? A może jest to uzasadnione? Czy jak zwykle przesadzam? 😉
Dodaj komentarz