Zachęcona dobrą passą Kosmicznego Lipca, postanowiłam sięgnąć po jeszcze jeden kosmiczny tytuł z mojej biblioteczki. Padło na Pierwsze światło Emmy Chapman – książkę, która na pierwszy rzut oka miała być lekturą lekką i przyjemną, a także czymś, co pozwoliłoby mi odetchnąć po trudnym życiu Hawkinga, czy skomplikowanej nauce o czarnych dziurach. Czy tak rzeczywiście było?
Kosmos na wesoło
Emma Chapman w rzeczy samej pisze w niezwykle przyjazny dla człowieka niezwiązanego zawodowo z kosmosem sposób, a jej książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Styl autorki jest nie tylko „faktycznie” popularnonaukowy (bo ostatnio wydaje mi się, że jest to nadużywane pojęcie i dużo książek ma za takie uchodzić, a tymczasem jest niezrozumiała dla laików), narracja Chapman jest także zabawna i sprawia, że książkę czyta się naprawdę dobrze.
Niektóre wybuchy supernowych były tak potężne, że wyrzucały metale poza halo, do ośrodka międzygalaktycznego, ale pod wpływem przyciągania grawitacyjnego ściągały one z powrotem w rodzinne strony jak milenialsi do pokojów gościnnych swoich rodziców.
Jak Wszechświat wyszedł z mroku?
Nie wiem, co ja miałam w głowie, myśląc, że książka będzie „ogólnie o kosmosie”. No ogólnie jest, ale powinnam spojrzeć z większą uwagą na tytuł, bo Pierwsze światło to rzeczywiście przewodnia tematyka. Emma Chapman zawodowo zajmuje się ewolucją wszechświata, a jej głównym przedmiotem zainteresowań są pierwsze gwiazdy.
Rzeczywiście jest to nowatorski temat, jak na wydawane w Polsce książki o kosmosie, a może i nawet na świecie. Czytam sporo, ale na temat tego, skąd wzięły się gwiazdy i jakie były pierwsze z nich, wiedziałam bardzo niewiele. Pierwsze światło wyjaśnia to i wiele więcej, choć muszę zdradzić, że generacji pierwszych gwiazd jeszcze nie znaleziono. Ciekawie natomiast było czytać o tym, jak taka nauka wygląda i kim jest kosmiczny archeolog. 😉
Houston, mamy problem
Książka wydała mi się całkiem prosta w treści, wręcz dla początkujących, jednak widziałam opinie osób, które miały z nią trudności i twierdziły, że wcale taka łatwa nie jest. Najważniejsze zagadnienia są ilustrowane, ponadto w środku znajduje się kolorowa wkładka ze zdjęciami obiektów opisanych w treści.
Jeżeli pamiętacie czasy telewizji analogowej, przypominacie sobie zapewne szumy na niedostrojonych kanałach; spora część tych szumów to promieniowanie z okresu Wielkiego Wybuchu.
…bo błędów trochę jest
Niestety, muszę się nieco przyczepić do redakcji. Są momenty, kiedy książka jest naprawdę fajnie zredagowana, ale są też rozdziały, gdzie jest mnóstwo literówek albo są źle odmienione słowa. Zmniejsza to komfort czytania i, no cóż, denerwuje. Nie było tego jakoś wielce dużo, ale jednak jest to zauważalne.
Ponadto na rycinie z układem okresowym pierwiastków, tekst jest przetłumaczony na polski, ale z jakiegoś powodu wodór i hel pozostały z nazwą angielską. Niby wszyscy znamy pierwiastki, ale co do zasady chcę to wypunktować. Wrażliwszych czytelników muszę też ostrzec przed krótką historyjką o strzelaniu do gołębi.
Pierwsze światło dla każdego
Jeśli lubicie kosmos, to jest książka dla Was. Porusza szalenie ciekawy temat, którego nie widziałam jak dotąd u innych autorów (i to w obszerny sposób). Dowiecie się z niej, co działo się po Wielkim Wybuchu i jak powstały pierwsze gwiazdy. Jednak na początek przygody z kosmosem chyba lepiej wybrać ją jako „kolejną” książkę. Tematyka mimo wszystko jest dość wąska, warto jednak mieć ten tytuł na uwadze.
Pierwsze światło. Jak Wszechświat wyszedł z mroku. Emma Chapman. 2021. Wydawnictwo Muza. ISBN 9788328717220
[Jeśli kupisz książkę z mojego polecenia, nie ponosisz dodatkowych kosztów, a ja dostaję prowizję.]
Dodaj komentarz