Muszę przyznać, że jak tylko zobaczyłam tytuł, to natychmiast zamówiłam tę książkę. Dzielnie czekała do kosmicznego lipca i w aktualne upały dostarczyła nie tylko ochłody, bo mowa w niej o lodowych światach, ale przy okazji dała mi porządną dawkę wiedzy. „Pozaziemskie oceany” to konkretna doza informacji z wielu dziedzin nauki, która poszerza horyzonty w wielu aspektach.
Od głębin w kosmos
Kevin Peter Hand jest astrobiologiem w NASA, a w jego książce poznajemy trochę zakulisowych opowieści o planowanych projektach agencji, a także o samym procesie wyboru nowych misji kosmicznych. Czytamy też o jego wyprawach w głębiny oceanu z samym Jamesem Cameronem (pamiętacie „Avatar”?). Lodowa okładka bardzo przyciąga, świetnie dobrana grafika i subtelne lakierowanie (?) naprawdę zachęcają. Czcionka też jest trochę kosmiczna. Książka ma 374 strony, jest dosyć gruba, co w połączeniu z tematyką daje naprawdę porządną dawkę wiedzy, bo dygresji jest tutaj niewiele. Rozdziały są dość długie. Zdjęć i grafik ilustrujących wybrane zagadnienia jest mało, wszystko jest czarno-białe. Na środku znajduje się kilkustronicowa wstawka z kolorowymi zdjęciami pochodzącymi w większości z sond kosmicznych. Dla mnie – w sam raz. Na końcu znajdują się również przypisy z doprecyzowanymi pojęciami oraz bibliografią.
Wiedza, wiedza i jeszcze więcej wiedzy
„Pozaziemskie oceany” to prawdziwa piguła wiedzy. Absolutnie nie polecałabym jej na początek przygody z kosmosem, bo moim zdaniem nowicjusza ta lektura może zanudzić. Praktycznie cała treść to mocne konkrety, jest ogromnie dużo biologii, chemii i fizyki, a nawet geologii. Dla mnie duża część tej lektury to była powtórka ze studiów – uczymy się o procesie powstania życia, a także poznajemy możliwe scenariusze analogicznych procesów spoza naszej planety. Zupełnie szczerze – spodziewałam się czegoś innego, może trochę więcej o obcych światach, a mniej o Ziemi. Tylko skąd mamy wziąć takie informacje, skoro nie ma danych, na których można bazować, tworząc taką lekturę? Autor zrobił, co mógł i jest to naprawdę dobra robota, wszelkie domniemania podpiera analogicznymi procesami, które już znamy. Właściwie tylko czasami pozwala sobie na rozważania teoretyczne, bawiąc się różnymi koncepcjami, nawet tymi absurdalnymi. Reszta to czysta nauka.
Jest to kolejna książka, w której pada zdanie, że to opowieść detektywistyczna. Tak jest chyba teraz modnie wśród naukowców. I faktycznie, poszczególne ciała niebieskie zdają się nie zdradzać swoich tajemnic, do wszystkiego musimy dochodzić matematycznie i na podstawie szczątkowych informacji dostarczanych przez sondy. Czytamy też trochę o naukowcach, których odkrycia wykorzystuje się w poszukiwaniu życia pozaziemskiego i poznajemy proces wynalezienia spektroskopu. Bardzo ciekawe jest też nowe podejście do strefy Złotowłosej, otóż nie tylko odpowiednia odległość od gwiazdy jest w stanie zapewnić dobre warunki do powstania życia. Między innymi takie tematy znajdziecie w książce. Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na tłumaczenie. Mimo ogromu specjalistycznych pojęć całość jest bardzo dobrze przełożona na nasz język. Czyta się bardzo przyjemnie.
Wyczerpująca lektura
Dawno nie czytałam takiej książki – tak konkretnej, która daje poczucie wyczerpania tematu. „Pozaziemskie oceany” to bardzo dobra lektura, jeśli szukacie czegoś, co poruszy szare komórki i zaspokoi głód wiedzy (przynajmniej na jakiś czas ;).
Pozaziemskie oceany. Poszukiwanie życia w głębinach kosmosu. Kevin Peter Hand. 2022. Copernicus Center Press. ISBN 9788378866237
Dodaj komentarz