Lubię się z tym wydawnictwem bardzo, bo każda książka od Paśnego Buriata to praktycznie strzał w dziesiątkę. Wszystkie są pięknie wydane i zawierają dużo zdjęć, a do tego są cegiełkami festiwalowymi. Jeśli chodzi o książki o ptakach, to są dla mnie w czołówce. Wydają polskich autorów, którzy opowiadają o krajowych gatunkach (nie mogę tu nie wspomnieć o fantastycznym Łosiu czy dzięciołach). Ptaki za miedzą dostałam na święta, ale lektura wydała mi się na tyle słoneczna (wiecie, dziwny ciąg skojarzeń – zielona okładka, ukwiecone łąki, bele siana w pełnym słońcu…), że postanowiłam zostawić ją na okres wiosenno-letni. Czy rzeczywiście była taka, jak ją sobie wyobrażałam?
Ornitologia w praktyce
Maciej Cmoch jest ornitologiem, ale zajmuje się także fotografią przyrodniczą i obie te pasje mamy połączone w książce. Całość tekstu jest ilustrowana pięknymi zdjęciami autora (także okładka), co znacznie umila lekturę i pozwala zanurzyć się w tekst tak, aby rzeczywiście poczuć klimat polskiej wsi. Jeśli chodzi o treść, to autor bardzo fajnie łączy klasyczne opowieści o ptakach z praktyczną pracą ornitologa. Tekst jest urozmaicony różnorodnymi opowieściami, zarówno z obserwacji ornitologicznych, jak i prac ochroniarskich. Wiejska sielanka też jest.
Ptaki za miedzą – polska wieś w pigułce
Ptaki za miedzą to, jak w tytule, książka o ptakach pól, łąk, pastwisk i wsi. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam takie publikacje, poświęcone konkretnym obszarom czy ekosystemom. Początkowo tytuł nie do końca mnie kupił, bo autor zaczyna od historii rolnictwa na polskich ziemiach (co również jest warte uwagi i wartościowe!). Im dalej, tym książka bardziej się rozkręca i nabiera tempa. Lektura prowadzi nas między innymi przez dynamikę pól, zmiany sezonowe, rolę zadrzewień śródleśnych czy cieków wodnych. Jest też sąsiedztwo ludzi oraz ich bezpośrednia działalność, która wpływa na okoliczny krajobraz. Oczywiście wszędzie są ptaki.
Muszę przyznać, że bardzo dobrze się bawiłam. Na szczególną uwagę według mnie zasługuje rozdział poświęcony błotniakom łąkowym, bo o nich zwykle pisze się niewiele. Wartościowa jest także cała otoczka informacji na temat pogodzenia interesu dawnego stylu życia, do którego przystosowały się zwierzęta, z nowożytnością i możliwościami sprzętu rolniczego. Niewiele wiem o rolnictwie, więc informacje na temat terminów i procesów wykonywania poszczególnych prac wraz z ich wpływem na różne gatunki były dla mnie niezwykle cenne.
Polska wieś się zmienia
Chyba najbardziej spodobał mi się rozdział z poradami na temat tego jak uniknąć konfliktu interesów i rzezi zwierząt podczas żniw. Kiedy najlepiej kosić i w jaki sposób to robić, aby minimalizować straty i umożliwić ptakom ucieczkę? Odpowiedzi znajdziecie w książce.
Autor również ciekawie przedstawia zmiany w hodowli zwierząt na przestrzeni lat i porusza problemy dotyczące zarówno transformacji środowiskowych, jak i te etyczne. Przez lata gospodarstwa utrzymywały kilka lub kilkadziesiąt krów, które modelowały krajobraz, a dziś hodowla zwierząt to już produkcja nastawiona na masową skalę. Ostatnio doświadczyłam tego na własne oczy, podróżując pociągiem na Warmię, gdzie przez okno mogłam obserwować, jak wiele gospodarstw ma niewielkie stadko krów, które pasły się na pastwiskach. Na zachodzie kraju nie jest to tak powszechne.
Obecne przeobrażenia są bardzo dynamiczne i gwałtowne, tak jak dynamiczna i gwałtowna jest nasza cywilizacja. Wciąż zmieniamy coś na lepsze, wydajniejsze i bardziej opłacalne. Mimo że kiedyś krowy żyły w niskich i ciemnych obórkach, w okresie wypadania wychodziły na zielone i pachnące ziołami słoneczne przestrzenie. Dziś stoją w długich, jasnych halach wypełnionych skomplikowanym sprzętem, z komputerowo zaprogramowanymi posiłkami i dojeniem.
Lektura prawie idealna
Żeby nie było tak kolorowo, to wspomnę jeszcze o rzeczach, które mi się nie spodobały. Klasycznie już pojawiły się zdechłe zwierzęta (czemu one nigdy nie mogą umierać i być martwe?).
Były też wątki, które jak na moje gusta mogły zostać bardziej poszerzone i potępione. Takim przykładem jest opis używania przez rolników martwych ptaków gatunków chronionych w celu odstraszania żywych osobników. Autor zbyt wiele o tym nie napisał, a w takiej książce mógłby – a nuż przeczyta ją jakiś rolnik. W sieci można wyszukać wiele przykładów takich „straszaków” – są to gawrony, żurawie, a czasem nawet ptaki szponiaste. Na większą uwagę zasługuje również fragment o kotach mordujących bioróżnorodność, bo jest o tym dosłownie jedno zdanie.
Książka dla każdego miłośnika ptaków
Naprawdę uwielbiam takie książki. Mimo czasem ciężkich tematów i zmierzenia się ze zmianami, tęsknotą za sielskim klimatem i nostalgią, Ptaki za miedzą to naprawdę odprężająca pozycja. Znajdziecie w niej opisy pięknych miejsc, których już niebawem może nie być, ale co najważniejsze, sylwetki ciekawych gatunków, o które warto dbać tak, aby dalej licznie występowały w Polsce. Jest to bardzo wartościowa lektura i polecam ją każdemu, kto czasem na wycieczce słyszy trznadla i nie zwraca na niego większej uwagi.
Ptaki za miedzą. Opowieści o mieszkańcach pól, łąk, pastwisk i wsi. Maciej Cmoch. 2021. Wydawnictwo Paśny Buriat. ISBN 9788396124951.
Dodaj komentarz