Kolejna książka o pingwinach, niby podobna do Między nami pingwinami, ale mimo wszystko trochę inna. Autor ponownie opisuje swoje antarktyczne przygody, jednak pingwinów jest już trochę więcej. Lindsay McCrae zajmuje się filmowaniem przyrody i wylatuje na cały rok kręcić pingwiny cesarskie na Antarktydzie. Brzmi fajnie, prawda?
Dokument BBC od kuchni
Czytam sobie o tej wyprawie i czytam, ale strasznie mnie świerzbi, co on właściwie kręci. Na początku jest wyjaśnione, że chodzi o kontrakt z BBC. Oglądam mnóstwo programów przyrodniczych, więc szansa na to, że widziałam te ujęcia, jest bardzo duża. Nie wytrzymałam do końca książki i musiałam sprawdzić wcześniej. Chyba nikt się nie obrazi za tak niewielki spojler, który na fabułę nie ma żadnego wpływu, a moim zdaniem wręcz zachęca do sięgnięcia po lekturę.
No kurde, Dynastie!!! Automatycznie książka dostała +50 punktów do fajności i ciekawości. Jestem wielką wyznawczynią dokumentów BBC, zwłaszcza tych czytanych przez sir Davida Attenborough. Dla mnie to był strzał w dziesiątkę.
Rok wśród pingwinów: w książce i na wizji
Przechodząc już do treści – książka to właściwie dziennik z podróży. Na początku jest krótki wstęp na temat tego, jak autor w ogóle zaczął pracę w zawodzie, następnie jego życie prywatne i propozycja wyjazdu. W treści jest sporo prywatnych przemyśleń i rozterek co do tak długiej nieobecności w domu i tego, jaki wpływ będzie to mieć na sprawy osobiste autora. Decyzja o wyjeździe oczywiście pada i przechodzimy do podróży. Jest trochę o życiu na stacji, o trudach poruszania się w lodowym świecie, ale przede wszystkim są pingwiny.
Ptaki są główną częścią książki. McCrae opowiada o wielu wyprawach do kolonii pingwinów i o tym, co się wtedy działo. Jak pingwiny radzą sobie z zimnem? Jakie trudy muszą znosić, aby odchować potomstwo? Kiedy już dowiedziałam się, że to serial Dynastie, mogłam wrócić do wielu scen opisywanych w książce. Kilka z nich można obejrzeć na YouTube. Poniżej możecie zobaczyć fragment serialu nakręcony przez autora i opisany w książce.
Kilka słów o tłumaczeniu
To teraz zagwozdka tłumaczeniowa. W książce ani razu nie pada nazwa kontynentu – Antarktydy, cały czas jest stosowana nazwa całego obszaru łącznie z oceanem – Antarktyki. Oczywiście można tak mówić, ale czasami niektóre zdania wydały mi się przez to nie w kontekście. W języku angielskim występuje tylko słowo Antarctic (region) i Antarctica (kontynent). Może to wprowadzać zamieszanie, a ja akurat tutaj się trochę czepiam.
Kilka razy pojawiło się też pingwinie futro. Tu akurat nie umiem sobie wyobrazić, z czego to może wynikać… W każdym razie powinno być upierzenie, bo pingwiny przecież mają pióra, a nie sierść. 😉
Za to ogromny plus należy się za empatyczne tłumaczenie. Pingwiniątka umierały, a nie zdychały, jak w wielu polskich książkach. Rzadko to widuję, więc warto docenić tak prostą rzecz.
Książki o pingwinach
Za mną już dwie książki o pingwinach, czy któraś bardzo się wyróżniała? Moim zdaniem nie, bo obie były na tyle różne, że wyniosłam z nich sporo wiedzy na temat odmiennych gatunków i obie dostarczyły mi sporo rozrywki przez swój pamiętnikowy styl. Zażartowałabym, że przez Dynastie opinia stała się stronnicza, ale książka przed zdobyciem tej cennej informacji też mi się podobała.
Rok wśród pingwinów pośrednio pokazał niezwykły charakter pingwinów cesarskich i to, jak ciężko mają zwierzęta mimo najlepszych przystosowań. Perspektywa operatora kamery też bardzo dużo wniosła, bo jest to dla mnie ważna część moich zainteresowań. Fajna książka!
Rok wśród pingwinów. Lindsay McCrae. 2021. Wydawnictwo Prószyński i S-ka. ISBN 9788382340372.
Dodaj komentarz