Ostatnimi laty prym w sieci wiedzie romantyzowanie wszystkiego – życia, podróży, pracy, hobby i czego tam sobie wymarzycie. I choć w mediach jest to raczej nowe zjawisko, istnieje też jego dość stary odpowiednik, romantyzowanie przyrody. Czym ono jest i czy warto to robić?
Romantyzować, czyli…
Szukałam definicji słownikowej, ale jej nie znalazłam. Trafiłam jednak na stronę Obserwatorium Językowego Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie napisano tak:
Romantyzować zjawisko, z którym wiążą się jakieś trudności czy przykrości, to wyobrażać je sobie i przedstawiać je jako łatwiejsze, niż jest w rzeczywistości, nie dopuszczać do siebie myśli, że stanowi ono swego rodzaju wyzwanie, że może być niebezpieczne, kłopotliwe itd.
Katarzyna Kłosińska
Uważam, że jest to bardzo trafny opis. W kontekście przyrody można odnieść się w ten sposób do zjawiska bambinizmu, które idealizuje przyrodę i ignoruje pewne jej aspekty.
Skąd wziął się romantyzm?
Podobno pierwszy był Jean-Jacques Rousseau, genewski XVIII-wieczny pisarz nawołujący do powrotu do natury i twierdzący, że cywilizacja niszczy wszystko, co dobre w człowieku. Po nim wydarzył się romantyzm i wszyscy zaczęli wzdychać do wszystkiego. Wiecie, że mamy w Polsce nawet konwent miłośników romantyzmu?
Zatem okazuje się, że dzisiaj do tego wracamy. Zagubieni w sieci i otoczeni technologią, właśnie w tej technologii opisujemy i pokazujemy swoje obiekty westchnień i to, jak wspaniale na nas wpływają. Poprzeglądajcie media społecznościowe, a na pewno traficie na sposoby uczynienia swojego życia lepszym i bardziej romantycznym. No ale do rzeczy.
Romantyzowanie w mieście
Ludzie łaknący kontaktu z przyrodą bywają straszni. Na pewno kojarzycie te historie – dokarmianie dzików, które potem terroryzują okolicę, czy podchodzenie do niedźwiedzia, który pojawił się na szlaku. Skąd się to wszystko bierze? Zgadliście! Z romantyzowania przyrody.
No przecież taki biedny ten dzik, tak patrzy, to jak mu nic nie dać?
A może by tak poczuć się jak księżniczka Disneya i nawiązać kontakt z dzikim zwierzęciem?
Można sobie w głowie romantyzować wszystko, jednak takie aktywne romantyzowanie, jak przykłady powyżej, jest po prostu krzywdzące dla zwierząt. Najczęściej wszelkiego rodzaju dokarmianie czy podchodzenie kończą się po prostu utratą lęku przed człowiekiem i w konsekwencji śmiercią zwierzęcia. Jasne, zrobicie to raz i tylko przez chwilę. Ale na drugi dzień ktoś też zrobi to tylko raz. A następnego dnia znowu. A potem zwierzę trzeba odstrzelić, bo za blisko podchodzi albo zaatakowało człowieka. Czy warto to robić dla filmiku lub zdjęcia, który można pokazać znajomym?
Romantyzowanie w mediach
Ile razy widzieliście więź dzikiego zwierzęcia z opiekunem w telewizji? W ośrodkach rehabilitacji, lecznicach weterynaryjnych, czy innych placówkach? Wspaniale się na to patrzy, zwierzęta są takie wdzięczne! A w książkach? Ile razy ktoś pisze o dokarmianiu? (panie Kostrzyński, na Pana patrzę!)
Klasycznym przykładem łączącym oba te obrazy jest Simona Kossak, mistrzyni romantyzowania przyrody. Jej książki są specyficzne – pełne ciepła i naprawdę pięknego obrazu natury. W tych książkach są też zdjęcia. Simona z dzikiem, z krukiem, z rysiem, z sarną… Każdy zwierzolub by tak chciał.
Prawdziwy obraz przyrody
…nigdy nie jest kolorowy. Być może zrujnuję komuś dzień, ale:
- pieski preriowe zjadają dzieci innych piesków preriowych,
- butlonosy grupowo gwałcą samice i wcale nie są uśmiechnięte,
- bociany wyrzucają swoje dzieci z gniazd, kiedy jedzenia jest za mało,
- dzik naprawdę może zabić człowieka.
I jasne, zwierzęta robią też naprawdę wiele ciekawych, „słodkich” rzeczy, jednak wszystkie mają jakąś funkcję. Może to być nawet zabawa. Przyroda nie jest jakaś – piękna czy okrutna – przyroda po prostu jest. I to jest rzecz do zaakceptowania.
Romans kończy się na łonie natury
Osobiście uważam, że nie ma nic złego w romantyzowaniu przyrody bez przekładania tego na czyny. Romantyzujmy sobie, co tylko chcemy, ale bądźmy odpowiedzialni za siebie i innych. Zwłaszcza tych, którzy nie mówią naszym językiem.
Źródła:
Karolina napisał
Bardzo ciekawy wpis!
Dominika napisał
Dziękuję!
Marta napisał
Genialny wpis, Powinien być wydrukowany i porozlepiany na płotach w całych miastach.
Romantyzowanie natury i „uczłowieczanie” piesków i kotków w domu nie prowadzi do niczego dobrego. To ty musisz myśleć jak kot a nie on jak człowiek inaczej mogą być z tego czasami poważne kłopoty.
Dominika napisał
Dziękuję! Niestety trudno to pogodzić – z jednej strony chcemy kochać zwierzęta, z drugiej jednak z tą miłością nie można przesadzić 😉