Kolejna książka Heinricha za mną. Różnie się mam z tym autorem, bo jest dość specyficzny i nie do końca lubię jego styl. Muszę jednak przyznać, że Zimowy świat bardzo mnie zaskoczył. Mam tę książkę na półce od ponad dwóch lat i jakoś nie mogłam się do niej zabrać, nie wiem dlaczego. W międzyczasie sięgałam po bardziej opasłe książki tego autora, bardziej je krytykując, niż zachwalając. Zimowy świat okazał się pozytywną niespodzianką – ciekawą książką o tym, jak żyją zwierzęta zimą w lesie, do której chętnie wracałam i którą szybko (jak na moje podejście do Heinricha) przeczytałam.
Co robią zwierzęta zimą w lesie?
Zimowy świat jest książką z 2003 roku, minęło więc 16 lat do ukazania się polskiego wydania (2019). Większość rzeczy jest aktualna, w niektórych przypadkach tylko trochę pozmieniała się systematyka albo uzupełniono wiedzę. Publikacja traktuje dosłownie jak w tytule o tym, jak zwierzęta radzą sobie z zimnem. Dużo tutaj ciekawostek i fizjologii zwierząt, ale podanej w bardzo fajny sposób. Chyba nie jest to lektura dla zupełnie początkujących osób, bo pojawia się sporo terminologii. Książka naprawdę mnie zaciekawiła i tak, jak często ciężko mnie zaskoczyć, tak tutaj dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Super!
Polatuchy, pięknosusły i mysikróliki
Na początku książki jest rozdział z uwagami odnośnie do różnych definicji i miar używanych w książce. To zawsze na plus. Przekrój tematów jest niezmiernie interesujący! Są ssaki, płazy i gady, owady i oczywiście ptaki. Jest też co nieco o drzewach. Pojawiają się fajne, rzadko opisywane gatunki – łasice, polatuchy czy nawet żółwie. Książkę otwiera i zamyka mysikrólik, co jest fantastycznym pomysłem. Ptaki te są niezwykłe, zwłaszcza w kontekście zimy i nieczęsto o nich czytam. Ogólnie Heinrich opisuje zwierzęta aktywne zimą, ale też te hibernujące czy będące w stanie chwilowej „śmierci”.
Po mniej więcej piętnastu godzinach żaba jest zamarznięta na kość z wyjątkiem wnętrz komórek. Serce nie bije. Krew nie krąży. Żaba nie oddycha. Zgodnie z większością definicji śmierci nie żyje. Ale jest gotowa wrócić do życia.
Dokarmianie zwierząt zimą nie jest poruszone, choć myślałam o tym zagadnieniu w trakcie lektury. Jest za to wiele ciekawej treści o tym, jak różne gatunki zdobywają i przechowują pożywienie. Jest o tym, jak szykują się na ciężkie dni i jak przeżywają mroźne noce. No fajna ta książka!
Ujemna temperatura i ochłodzenie entuzjazmu
Z pomyłek, nieścisłości lub chochlików kruk występuje jako przedstawiciel wróblowatych (powinno być wróblowych), są też kły mamuta (sic! To siekacze!). Pewnym uproszczeniem jest natomiast przyporządkowanie nornic do myszy. Problemem tych książek, a może tylko ich tłumaczenia jest to, że zwierzęta zdychają. Szalenie nie lubię tego słowa, jest reliktem z czasów, kiedy zwierzęta były rzeczą lub własnością, a człowiek panem całego stworzenia. Czasy się zmieniły i możemy okazywać szacunek wszystkim żyjącym.
Heinrich ma też tendencję do opisywania starych badań, często trudnych i niezbyt etycznych, które przyczyniły się do poszerzenia wiedzy na jakiś temat. Sam też stosuje różne metody. No cóż. Tak kiedyś było w nauce, jest to w kontekście treści i trzeba przez to przebrnąć. W książce jest też jeden rozdział o zabijaniu dla dobra nauki i moralności. Nieco więcej o tym autor pisze w książce Chrapiący ptak, która opowiada historię jego rodziny. Podejście Heinricha do tematu jest ambiwalentne.
Inne książki Heinricha
O wcześniejszych książkach autora pisałam na Instagramie, nie wspominam ich zbyt dobrze i jak wracam do tych opinii, to nic się nie zmieniło. Pisałam recenzje książek: Umysł kruka, Chrapiący ptak czy Wieczne życie. Została mi jeszcze ostatnia książka Heinricha, której nie mam, Drzewa w moim lesie. I ją akurat chętnie bym przeczytała, mimo tego zrażenia do autora. Może być fajna, bo drzewa jednak ciężko zdechnąć albo zrobić na nich okrutny eksperyment. Oczywiście moja niechęć tylko połowicznie jest winą autora, bo zakładam, że w oryginale jest użyte słowo die-umrzeć, a u nas w tłumaczeniu dorabia się to paskudne zdychanie. Ja do Czarnego nic nie mam, ale te książki wiele by zyskały, gdyby zamienić to słowo. Szczególnie świetny Zimowy świat.
Zimowy świat jest częścią serii Menażeria wydawnictwa Czarne. Polecam Wam zapoznać się z innymi tytułami tej kolekcji, bo niektóre są naprawdę fantastyczne. Na starcie bloga pisałam na przykład o książce o ptakach Pawła Pstrokońskiego.
Już nie śpiewamy „Hu-hu-ha, nasza zima zła”
Mam z Heinrichem ten problem, że z jednej strony jego książki bywają trudne, bo zdychanie i uśmiercanie, a z drugiej są to przyrodnicze laurki. Zobaczcie sami:
Mysikróliki są maleńkie, piękne i czyste w swojej prostocie. Przywodzą mi na myśl śnieżynki. Każda śnieżynka to sześcioramienna gwiazdeczka formowana zgodnie z nieznamiennymi prawami fizyki i chemii. Każda jest doskonała.
I tak się zastanawiam, czy to piękne zdanie, czy to przez śnieżynki i gwiazdeczki. 😉 Tak długo nie lubiłam się z Berndem Heinrichem, a w końcu go odczarowałam. I to ostatnią książką.
Polecam Wam Zimowy świat, bo jest to naprawdę nietuzinkowa pozycja. Czytam sporo książek o zwierzętach, ale ta rzeczywiście podała mi mnóstwo nowej wiedzy i bardziej zaciekawiła tematem. Jedynym problemem jest to, że zimy są coraz łagodniejsze, o czym autor też wspomina w treści. Co dalej? Czy zima przestała być „zła” i będzie naszym miłym wspomnieniem? A może już jest…?
Zimowy świat. Jak zwierzęta radzą sobie z zimnem. Bernd Heinrich. 2019. Wydawnictwo Czarne. ISBN 9788380498211.
Dodaj komentarz